niedziela, 3 maja 2015

Fotogeniczny Kołobrzeg

Herb Kołobrzegu (źródło: Wikipedia)
Nie ukrywam, że uwielbiam Kołobrzeg. Od małego smarka jeździłem tam co roku z rodzicami na wczasy. Raczej nie przesadzę, jeśli powiem, że Kołobrzeg jest dla mnie jak drugie miasto rodzinne i że czuję się tam jak u siebie. Ostatnio z przyjemnością patrzę, jak się rozwija i rozbudowuje, przekształcając się w prawdziwie europejskie kąpielisko. Z powodzeniem udało się zagospodarować tamtejszą starówkę, która - chociaż zabudowana współczesnymi bloczkami, doskonale naśladuje staromiejskość i stanowi prawdziwe serce miasta - czyli ma to, czego nie udało się osiągnąć w Szczecinie. Również dzielnica nadmorska bardzo się rozbudowała i ucywilizowała - mam jednak nadzieję, że przy tej okazji miasto Kołobrzeg nie zapomni o znajdujących się tu i ówdzie w okolicy portu zrujnowanych kamienicach - w końcu zostało ich w Kołobrzegu tak niewiele...

W ostatnim miesiącu Orsowisko odwiedziło Kołobrzeg dwukrotnie - po Wielkanocy i właśnie teraz. Chciałbym podzielić się z Wami najfajniejszymi zdjęciami, jakie udało nam się ustrzelić podczas tych dwóch wypadów. Zobaczcie, jakie fotogeniczne jest to miasto i jedźcie tam, gdy tylko będziecie mieli okazję. :)

STARE MIASTO I CENTRUM

Tak wygląda stare miasto w Kołobrzegu. Jak widać, na
kilometr daje współczesnością, ale jest naprawdę urocze.

Katedra w Kołobrzegu. Więcej możecie o niej przeczytać w ostatnim wpisie.

Ratusz, zaraz obok katedry. Cały się nie zmieścił w kadrze, smuteczek.

Czy wspominałem już, że lubię stare miasto w Kołobrzegu? Tak wyglądają
kamienice w rynku.

Kamienica Schlieffenów - jedyna gotycka kamienica
mieszczańska, jaka zachowała się w Kołobrzegu.

Opuszczamy stare miasto - tak wygląda kołobrzeska komenda policji...

...a tak poczta, kawał świetnego neogotyku.


Ta fontanna nosi epicką nazwę "Szczęki Naczelnika", od naczelnika
(później prezydenta) miasta Jerzego Roszkiewicza


Tak oto prezentuje się kołobrzeska katedra widziana ze Skweru Pionierów
Kołobrzegu, na którym owe Szczęki się znajdują.

NAD MORZEM


Z uprzejmości wczasowiczów korzystają również ptaszyska żebrzące
latająco-pływające.


Takie tam molo. Jedyne 220 metrów długości, co to dla nas harcerzy.


Ptaszyska nie odpuszczają - jeśli kręcą się wokół wpływających do portu
statków, to znak to pewny, że połów się udał.





Latarnia morska w Kołobrzegu została zbudowana zaraz
po wojnie, w 1945 roku, na cokole fortu Ujście.




Dodatkowo, na profilu Orsowiska na Fejsbuku możecie obejrzeć sobie filmik z zachodzącym Słońcem.

Orso
Foto: Orso & Gatto

sobota, 18 kwietnia 2015

Katedra w Kołobrzegu


Wielkie gotyckie gmaszysko, które góruje nad kołobrzeskim nowym starym miastem. Widoczne z daleka, o równie dalekosiężnej sławie. Różne są o nim opinie - jedni doceniają jego monumentalizm i pięcionawowy układ (jedyny taki kościół w Polsce), inni widzą w nim przyciężką kolubrynę, głównie przez wzgląd na jego masywny blok wieżowy, który nie do końca chciał zmieścić mi się w całości w kadrze. :) Panie i Panowie! W czerwonyyyyyym narożnikuuuuu (i we wszystkich innych też, taka jest wielka) kołobrzeska konkatedra Wniebowzięcia NMP!

No nijak nie chciał się
zmieścić...
Smuteczek ;(
Jeśli chodzi o wieżę katedry, rzadko kiedy można spotkać się z takim widokiem. To już nie wieża, ale wieżyca, najprawdziwsze wieżysko, zwieńczone ciekawym potrójnym hełmem, o którym ułożono nawet legendę. Podobno w czasach, gdy budowano kołobrzeską katedrę, mieszkańcom miasta skończyły się środki. Znalazła się jednak trójka mnichów, którzy zaoferowali się zebrać brakujące pieniądze wśród wiernych - pod warunkiem, że każdy z nich będzie mógł zaprojektować po jednym hełmie na szczycie wieży. Jak to w bajkach bywa, zbiórka zakończyła się pomyślnie, a budowa dobiegła końca - jednak gdy wysłannicy kołobrzeskiego mieszczaństwa dotarli do klasztoru, w którym żyli ich dobroczyńcy, okazało się, że przy życiu został tylko jeden z nich. Zaprojektował on więc środkowe zwieńczenie wieży, lecz aby obietnicy chociaż częściowo uczynić zadość, wdzięczni kołobrzeżanie zbudowali po jego bokach dodatkowe dwa niskie, bliźniacze hełmy.

Katedra w całej okazałości
Budowę kościoła mariackiego - obecnej katedry  rozpoczęto w XIV w., a obecną swą postać uzyskała ona w XVI w. Jej część frontowa powstała pod koniec XV w., kiedy to połączono dwie wieże w jeden olbrzymi blok wieżowy. Kościół ten już wówczas pełnił funkcje katedralne - był on bowiem dawniej konkatedrą (tj. drugim po katedrze pod względem znaczenia kościołem) biskupstwa kamieńskiego. Obecnie jest kościołem konkatedralnym diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Pomnik Tysiąclecia
Przed katedrą znajdują się dwa pomniki - jeden to statua abpa Marcina Dunina, prymasa Polski w l. 1831-1842, pomiędzy rokiem 1829 i 1830 więźnia twierdzy kołobrzeskiej, internowanego w wyniku konfliktu z pruskimi władzami o relacje pomiędzy prawem państwowym i kościelnym. Pomnik przedstawia biskupa w szatach pontyfikalnych w otoczeniu rozerwanych krat.Drugim jest Pomnik Tysiąclecia, odsłonięty w 2000 r. - w tysięczną rocznicę zjazdu gnieźnieńskiego, na którym powołane zostało biskupstwo w Kołobrzegu. W symboliczny sposób ukazuje on trudne relacje Polaków i Niemców na przestrzeni lat oraz powojenne pojednanie dwóch narodów. Wysoki krzyż uzupełniają figury uczestniczących w zjeździe gnieźnieńskim Bolesława Krzywoustego i cesarza Ottona III oraz papieży: Jana Pawła II i Benedykta XVI (dwie ostatnie figury zostały dodane do pomnika w 2008 r.).

Zniszczona katedra - zdjęcie z serwisu
www.goscinnyogrod.pl
Podczas wędrówki po katedrze w Kołobrzegu, odnajdziemy w środku niejedno wspaniałe dzieło dawnej sztuki. Trudno uwierzyć, że wszystkie te skarby przetrwały wojenną zawieruchę, w wyniku której kościół - podobnie jak i całe miasto - legł w gruzach. Nie doszłoby do tego, gdyby Kołobrzeg nie był dla Niemców miastem-symbolem, niezwyciężoną twierdzą, której rozkazano bronić do samego końca. Skąd taka zaciekłość?

Cofnijmy się do wojen napoleońskich i lat 1806-1807, kiedy armia francuska zalała wręcz Prusy. Największe twierdze padały jedna po drugiej, w tym Szczecin, który - dzięki udanemu fortelowi generała Lasalle'a - zajęła 500-osobowa grupa kawalerii, zmuszając do kapitulacji dziesięciokrotnie liczniejszy garnizon broniący miasta. W marcu 1807 r. Francuzi doszli także pod Kołobrzeg, jednak w czasie oblężenia podpisany został pokój w Tylży, który wymusił na obrońcach zaprzestanie walk. Oznaczało to jednak, że Kołobrzeg stał się jedyną pruską twierdzą, która nie została przez Napoleona zdobyta.

Katedra w Kołobrzegu w filmie
"Kolberg" - tak, miała kiedyś takie
fikuśne okienka na hełmie wieży.


Niemal półtora wieku później, w 1944 r. Armia Czerwona parła naprzód, zajmując kolejne tereny "tysiącletniej" Rzeszy. Zdając sobie sprawę z tego, że oblężenie Kołobrzegu jest nieuniknione, hitlerowska propaganda postanowiła wówczas wskrzesić legendę niepokonanego miasta: na początku 1945 r. na ekrany wszedł film "Kolberg" - bodaj najbardziej monumentalne dzieło nazistowskiej kinematografii, przedstawiające oblężenie miasta w 1807 r. Ciekawostką są ujęcia niezniszczonego jeszcze Kołobrzegu, w tym katedry i staromiejskiego rynku.

Żebrowane sklepienia w nawie bocznej
Film miał krzepić serca i zagrzewać Niemców do walki - na tym polu okazał się jednak zupełną klapą, zwłaszcza, gdy półtora miesiąca po jego premierze kołobrzeska twierdza została zdobyta przez Sowietów i Polaków. W połowie marca 1945 r. walczono tu o każdy dom i każdy fragment ulicy, przez co miasto zostało zniszczone w 95%.

Jak już wspomniałem wcześniej, również katedra nie uniknęła uszkodzeń. Zgodnie z [ironia] nowym trendem mody [/ironia], po zakończeniu wojny planowano jej rozbiórkę. Odbudowa, początkowo ograniczona do prezbiterium, rozpoczęła się dopiero w 1957 r. - w pozostałej, zniszczonej części kościoła urządzono wtedy wystawę sprzętu wojskowego, zalążek dzisiejszego Muzeum Oręża Polskiego. Od 1972 r. kościół ponownie pełni funkcje konkatedralne.

Główny ołtarz kołobrzeskiej katedry
Przebywając w dowolnym kościele, zawsze w pierwszej kolejności zwracamy uwagę na ołtarz. W katedrze kołobrzeskiej znajdziemy ich trzy - jeden główny i dwa boczne, wszystkie gotyckie. Co prawda, porównując to do 22 ołtarzy dawniej tu się znajdujących jest to niewiele, ale, jak to się mówi, nie ilość, lecz jakość. Ołtarzową przeszłość ma również barokowa płaskorzeźba przedstawiająca Ostatnią Wieczerzę - akurat podczas naszej ostatniej wizyty była ona w trakcie renowacji, a w jej miejscu znajdowało się zawieszone na ścianie naturalnych rozmiarów zdjęcie.

Gotycki świecznik
Oprócz ołtarza głównego, do ozdób prezbiterium należą gotyckie stalle kapituły, powstałe ok. 1340 r. - najstarsze w Polsce. W jednej z bocznych naw znaleźć można też polichromowane stalle rady miejskiej z XV w. Bogato zdobione ławy przyciągają wzrok, podobnie jak stojący obok nich gotycki siedmioramienny świecznik z 1327 r., zbliżony kształtem do menory. Jego podstawę tworzą trzy leżące lwy i (wyrastające im, co począć, z tyłków) smocze głowy (same w sobie wyglądające jak skrzyżowanie psa i mistrza Yody), zaś sam świecznik ozdobiony jest motywem winorośli oraz postaciami apostołów. Tłem dla niego są wmurowane w ścianę stare płyty nagrobne. W średniowiecznej tradycji płyty takie umieszczane były w posadzkach kościołów - spacerując po nich, wierni na każdym nomen omen kroku mogli uświadamiać sobie, że "marność nad marnościami i wszystko marność" i że powinni "pamiętać o śmierci" - były to w końcu sztandarowe zasady kształtujące poglądy i religijność tej epoki.

Stalle rady miejskiej - zdobienia
Epitafium rodu Kameke
Oprócz płyt nagrobnych, w katedrze można odnaleźć epitafia. Najładniejszym jest zawieszone na ścianie epitafium członków szlacheckiego rodu Kameke z 1718 r., pochodzące z kościoła w Strachominie. Nieco uszkodzone, stanowi ładny kawałek porządnego baroku. Oczywiście nie zabrakło tam miejsca również dla trupiej czachy - charakterystycznego elementu barokowej sztuki sakralnej.

Ród Kameke (Kamykowie) pochodził z ziem Księstwa Wołogoskiego - dokładniej zaś z okolic Pudagli na wyspie Usedom. Jego pierwszą rodową siedzibą była nieistniejąca już wieś Kamyk (Camik). Stanowił on boczną gałąź Boninów; oba rody łączył też herb przedstawiający kozią głowę.

Obraz "Rycerz na cmentarzu" - niestety,
zdjęcie wygląda, jakby było zrobione
tosterem, ale wisi on w takim miejscu,
że lepiej się nie dało...
Ciekawym epitafium jest zawieszony przy schodach prowadzących na emporę organową obraz "Rycerz na cmentarzu". Przedstawia on zakutego w zbroję mężczyznę klęczącego na terenie nekropolii, wokół którego z grobów wychodzą rozkładający się zmarli. Trupy zwracają się w stronę ścigających rycerza mężczyzn, jeden ze szkieletów przechodzi przez cmentarny mur, zupełnie jakby chciał się na nich rzucić - scena ta odzwierciedla średniowieczny pogląd o opiece sprawowanej przez zmarłych nad żywymi. Malowidło to stanowi epitafium Severta Grantzina i powstało w 1492 r. Niestety, jego odbiór jest utrudniony, gdyż obraz, oglądany z posadzki, jest częściowo zasłonięty przez poręcz schodów.

Korona Schlieffenów
Oprócz "Rycerza na cmentarzu" w katedrze oglądać można kilka innych obrazów, z których chyba najciekawsza jest XV-wieczna "Cnotliwa niewiasta", przedstawiająca zalety, jakimi powinna cechować się kobieta. Najbardziej frapująca (i, co tu ukrywać, dla wszystkich męskich szowinistycznych świń również zabawna) jest kłódka na ustach, symbolizująca powściągliwość w mówieniu.

Ozdobą nawy głównej kościoła są dwa żyrandole - "Korona Schlieffenów" z 1523 r. oraz "Korona Holkenów" z 1420 r. - ich nazwy pochodzą od rodów mieszczańskich, które je ufundowały. Misternie rzeźbione (zwłaszcza ten pierwszy), stanowią wspaniałe dzieła dawnej sztuki sakralnej. Bardzo ciekawa jest również gotycka chrzcielnica z 1355 r., której powierzchnię zdobi 26 scen z życia Chrystusa.

Główna nawa katedry.
Po lewej stronie "barwny filar",
w oddali w łuku tęczowym
gotycki krucyfiks.
Oprócz tego w świątyni na uwagę zasługuje gotycki krucyfiks ulokowany na belce tęczowej pomiędzy korpusem nawowym i prezbiterium. Został on wykonany w XIV w. i początkowo znajdował się w kościele w Rymaniu. Częściowo zachowały się również polichromie z przełomu XIV i XV w. - w tym tzw. "barwny filar", jedyny pokryty malowidłami.

Skoro już mówimy o filarach, warto przyjrzeć im się dokładniej: niektóre z nich znacznie odchylają się od pionu. Jest to efekt osiadania gruntu, na którym zbudowano kościół. Możliwe jest wręcz, że w 2. poł XIV w. rozchylające się kolumny doprowadziły do zawalenia się części sklepień.


Jeśli będziecie przebywać w Kołobrzegu, odwiedźcie tamtejszą katedrę - naprawdę warto. Ciekawa z zewnątrz i ciekawa wewnątrz - czego chcieć więcej od tak szacownego zabytku...?

Orso

PS. dla czepialskich - tak, wiem, co to kolubryna, ale nazwa tej całkiem niemałej armaty doskonale mi do wieży kołobrzeskiej katedry pasowała.
PS2. Legenda o wieży katedry w Kołobrzegu będzie jedną z 200, które znajdą się w zbiorze "Legendy Pomorza" - pod warunkiem jednakże, że do 14 maja uda się nam zebrać na PolakPotrafi.pl środki niezbędne do jego wydania.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Pomeraniaball Adwenczers

Jak już wieki temu pisałem, współpracuję sobie z pismem Skra - pismiono ò kùlturze, dla którego rysuję Pomeraniaballe w różnych urągających godności ludzkiej (i Pomeraniaballowej) sytuacjach ;) Dziś pokażę Wam pierwsze przygody naszego pociesznego :P bohatera, jakie wyszły spod mojej ręki. Pasek nawiązuje do traktatu z Grimnitz, który (wreszcie) zapewnił Pomorzu spokój ze strony Brandenburgii - zaś całość dzieje się w roku 1627, czyli w czasie, gdy wojna trzydziestoletnia dotarła na pomorskie ziemie.

Endżoj! :)



czwartek, 27 listopada 2014

Pomeraniaball strikes back

Długo nas tu nie było, oj dłuuuuugo... Niemal to wszystko umarło, czas jednak moje biedne Orsowisko lekko podłączyć do prądu, tudzież w inny sposób zzombifikować, coby jeszcze trochę posprawiało problemy szerokiemu światu ;)

W międzyczasie przyszło mi nawiązać kontakty i współpracę z internetowym pismem "Skra", poruszającym szeroko rozumiane sprawy pomorskiej tradycji i kultury. Orsowiskowej maskotce, Pomeraniaballowi, tak się sprawa spodobała, że postanowił wkręcić się tam na dłuższy czas - i tak w "Skrze" pojawiać się zaczęły krótkie komiksowe historyjki o przygodach naszego błękitno-srebrnego kolegi oraz - gościnnie - jego kumpli.

Chętnych zapraszam do "Skry", którą znajdziecie tutaj, ja zaś wrzucam poniżej - na zachętę - jeden pasek, z którego dowiecie się, dlaczego Pomerania cannot into dogs.


piątek, 14 lutego 2014

Cienie Schadegardu

Nowy Rynek w Stralsundzie
Nie tak dawno gościliśmy na Starym Rynku w Stralsundzie. Ciekawa sprawa – pomyśleli być może niektórzy z Was – skoro jest Stary Rynek, to powinien być  i Nowy, czyż nie?

Tak jest w istocie. Nowy Rynek w Stralsundzie znajduje się w południowo-zachodniej części Starego Miasta, u stóp potężnego kościoła Mariackiego – największej świątyni w Stralsundzie i przez pewien czas najwyższej budowli świata.

środa, 12 lutego 2014

WalęTynki

Do WalęTynków jeszcze dwa dni, ale ja już dziś dostałem prezent od Magdy.



Po prostu jak dwie krople wody XD


Wszystkim - równie udanych WalęTynków :)

Orso

niedziela, 9 lutego 2014

Zima w Szczecinie

Jak widać, nawet Obcy jest hepi, bo wiosna.
Piękną mamy wiosnę tej zimy, oj, piękną. Aby to upamiętnić (nie co roku zdarza się przecież, że temperatura na początku lutego to osiem na plusie), tymi nogami natłukłem dziś trochę kilometrów (na trasie Brama Portowa - Bulwar Piastowski - Nowe-Stare - plac Orła Białego - Kaskada - dreptak), a tymi ręcami nastrzelałem fotek. Osobiście jestem za tym, żeby taka wiosna została z nami co najmniej do maja.

Przewidując ewentualne komentarze - tak, dzisiaj poszedłem (nomen omen) na łatwiznę.