środa, 11 września 2013

Rugia rokitnikiem stoi

Dzień dobry, cześć i czołem!

Po ostatnim wypadzie na Rugię naszła mnie myśl, aby napisać co nieco o rokitniku - zielsku, które u nas przyjęło się uważać za ozdobne, natomiast praktyczni i pomysłowi Niemcy z MeckPommu intensywnie wykorzystują jego dobroczynne właściwości, czyniąc zeń swą prawdziwie regionalną specjalność. I nie jest to bynajmniej przesada - zwłaszcza na Rugii i przyległych wysepkach oraz w Stralsundzie (osobiście uważam to miasto za odprysk tej pierwszej, który na stałym lądzie znalazł się przez czysty przypadek) z rokitnikiem, w języku obcym zwanym Sanddornem, spotkać się można na każdym kroku. Rokitnikowe jest tu wszystko: od mydła i kremu do rąk, przez olej sałatkowy, dżemy i miód, aż po likiery, piwo (specjalna linia stralsundzkiego piwa Störtebeker) i sznapsa. Nie jest to zabawa tania - maleńka buteleczka nalewki o pojemności 0,1 litra kosztuje przynajmniej 2 euro - a jednak towar schodzi tu jak woda.